Gdy Nakamoto stworzył bitcoina i „wypuścił” go do sieci, jego wartość była równa 0, ponieważ wiedziała o nim garstka zapalonych programistów i początkowo traktowano go w kategoriach technologicznych ciekawostek, a nie finansowych przełomów. Kolejne hossy windowały kurs coraz wyżej, przebijając okrągłe bariery: najpier 1 USD, potem 10 USD, 100 USD, 1000 USD, aż w końcu wycena zaczęła osiągać pięcofrywe wartości. Takiego skoku notowań, w tak krótkim czasie, nie zaliczyło żadne oficjalnie dostępne aktywo, od S&P500, przez Teslę, aż po złoto.
Bitcoin w pierwszej dekadzie swojego funkcjonowania stał się aktywem inwestycyjnym. Znalazł się w ofercie nie tylko giełd i kantorów kryptowalutowych, ale także u takich tuzów światowej finansjery jak m. in. Goldman Sachs, Fidelity, PayPal czy Revolut. Handel CFD na bitcoina możliwy jest na największych platformach forexowych, a tradycyjne giełdy wprowadzają lub planują wprowadzić ETFy na bitcoina. Giganci z Wall Street, jak Tesla czy MicroStrategy, posiadają kryptowalutę w swoich rezerwach, a szefowie tych firm – Elon Musk i Michael Saylor – nie kryją swojego entuzjazmu wobec zdecentralizowanych aktywów. Swego rodzaju symbolem inwestycyjnej dojrzałości tego rynku było wejście jednej z największych giełd kryptowalutowych – Coinbase – na Nasdaq w kwietniu 2021 r. Trzeba przyznać, że jak niepełnoletnie aktywo, to całkiem sporo wydarzeń dużego kalibru. A to tylko wycinek.
Bitcoin otworzył tak naprawdę drzwi blockchainowego świata. Satoshi Nakamoto zainspirował innych programistów do tworzenia kolejnych projektów, z których najbardziej doniosłym i przełomowym było Ethereum. Przełomowym dlatego, że dzięki wbudowanemu, elastycznemu i funkcjonalnemu językowi programowania pozwolił na tworzenie nowych kryptowalut (przy pomocy tzw. ICO, czyli Initial Coin Offering), co sprawiło, że od 2008 r. liczba kryptowalut wzrosła z 1 do ponad 10 000. Są wśród nich projekty blockchainowe umożliwiające zdecentralizowaną bankowość (DeFi, od zdecentralizowanych finansów), emisję tokenów niejednorodnych (tzw. NFT, od non-fungible token) czy też tworzenie cyfrowych światów metaverse i zdecentralizowanych gier (jak np. Decentraland czy Axie Infinity). Większość tych projektów jest na początkowym etapie rozwoju i wciąż nie wiadomo, czy gdzieś wśród nich czai się kryptowalutowy odpowiednik Microsoftu, Apple czy Google.
Bitcoin przeżył już co najmniej 3 bańki spekulacyjne, które pękały w 2011 r., 2013 r. i 2017 r. Jego wycena spadała wówczas od 85 do nawet 95 proc. Za każdym razem było to swoiste rynkowe „sprawdzam”, a gdy opadł kurz widać było, które projekty mają solidne fundamenty i mimo rynkowych zawirowań wciąż trwają. Nie ma więc przypadku w tym, że w TOP30 pod względem rynkowej kapitalizacji od lat przewijają się te same projekty, a ścisła czołówka pozostaje niezmienna, oczywiście z bitcoinem na „tronie” i ethereum tuż za jego „plecami”.
Przez pierwszą dekadę działania bitcoina wyklarowały się na tym rynku pewne silne trendy. Pojawiają się też nowe. Hitem 2021 r. i 2022 r. było wprowadzanie bitcoina jako legalnego środka płatniczego przez państwa: Salwador i Republikę Środkowej Afryki. Jedno jest pewne – to już za daleko zaszło, by nagle się skończyło. Tempo zmian i ich kaliber jest tak duży, że trudno cokolwiek przewidywać. Spróbujemy jednak nakreślić trzy możliwe scenariusze. Optymistyczny, umiarkowany i pesymistyczny.